Witam
Mam pytanie odnośnie prawa jazdy - znajomy jest tzw"epileptykiem". W jego przypadku musi brać leki do końca życia, i to jedyny objaw choroby,już sporo czasu nic mu nie dolega. Prowadzi normalny tryb życia,posiada prawo jazdy kat.B i jeździ bezwypadkowo od 4 lat samochodami,z zawodu mechanik. Pragnie zrobić prawko na motocykle. I tu zaczyna się problem - podczas badań lekarskich jest zadawane pytanie "czy jesteś na coś chory". Wiadomo,że może powiedzieć "nie",jednak obawia się,że lekarz prowadzący badania jakoś się dowie o jego "przypadłości",wówczas ma nie mały problem.
Czy ktoś z Was się z takim problemem spotkał?
Prosiłbym o sensowne odpowiedzi,a nie typu "niech idzie na prawko i nie pierd***li":)

Z tym może mieć problem. Raczej niech unika lekarzy, którzy go badali i wystawiali diagnozy. Swojego czasu badania były masowo "załatwiane" przez właściciela szkoły nauki jazdy. Kosztowało to 50zł do kursu na prawko, później tylko konował zbadał podstawowe funkcje motoryczne i życiowe człowieka. W zasadzie to badania okresowe do pracy były i są bardziej wymagające. Jak jest teraz to nie wiem.

no właśnie tyle to i my wiemy:P

Badania na moim kursie to byla istna komedia, po prostu byly zrobione na odpieprz. Do osrodka przyszla jakas pani lekarka i pojedynczo wchodzilo sie do pokoju. pani zrobila test na daltonizm, wbija mi igle w palec (och nawet 2 razy bo za pierwszym za slabo uderzyla) a najsmieszniejsze bylo badanie wzroku, pani z biurka wycuiagnela tarcze, kazala mi stanac w kacie i czytac, nawet nie
zwrocila uwagi na to czy czytam nie zaslonilam jednego oka.

____________________
Nie bujamy Was http://toptechnology.blog.pl/2014/09/09/szkolenie-z-finansow-dla-kilkulatkow/ chcesz poznać – wchodź!

Badania na kurs prawa jazdy (ostatnio robiłem ze 3 lata temu jak robiłem sobie kat. C- nie wiem zresztą po co..) to pic (i bardzo dobrze, ale to nie miejsce do filozofowania) - przychodzi lekarz zamówiony przez szkołę, wchodzisz do pokoiku, u nas dosłownie nic nie sprawdzał, tylko pytał,czy wszystko ok, papierek i do widzenia.
ps. ostatnio był ten wypadek, jak gość na kursie A przywalił w samochód - okazało się, że miał właśnie epilepsję. Swoją drogą to kpina i złodziejstwo - człowiek ma prawko na samochód i musi znowu robić badania na inną kategorię...

pawelhead,
No okey,tylko że kolega ma tzw "nabytą" - jego organizm rósł tak szybko,że nie nadążał w okresie dojrzewania. Ma pełno rozstępów na plecach i kolanach,a jego mózg się temu buntował poprzez epilepsję. Obecnie bierze leki tylko z własnej woli,jednak według polskiego prawa każdy,kto bierze na coś leki= chory na tą chorobę tak samo mocno:/

Ale dzięki za odpowiedzi:)