Siemka! Ostatnio robiłem z moim kolegą remont am6. Wymieniłem tłok, cylinder, pierścienie, głowice, łożyska wału, wszystkie uszczelniacze, uszczelki i również regulator napięcia na zamiennik bo w oryginale poluzowal się pin i nie było świateł, przestała dZiałać stacyjka i ogólnie elektryka nawaliła. Wracając do meritum, silnik udało nam się złożyć, wszystko było git, odpalilismy, był na trochę wysokich obrotach ale wydawało mi się ze to kwestia regulacji. Jeszcze nie złożyliśmy go całego bo został nam do roboty kopniak O regulac
ja sprzęgła, ale to zrobiłem już sam. Parę dni temu chciałem odpalić go i chwilę przypalić, ale zaraz jak go odpalilem i dodałem trochę gazu to wywalilo mu takie obroty ze bałem się że dostanę głowicą z rykoszetu.. oczywiście wyłączyłem go, trochę pobawilem się przy gaźniku, ale dalej to samo.. pod końcem gdy zauważyłem że regulacja mu nic nie daje to zakrecilem mu całkowicie paliwo i obroty, ale waleczny nadal chcial jechać. Po naciśnięciu sprzęgła oczywiście też W chodził na duże obroty. Gaźnik jest sprawny bo ostatnio z nim tak nie bylo, więc co może go boleć? Informuje z góry, żeby nie trzeba było się domyślać:
- temp. na dworze tamtego dnia była może jakieś -3/-4°C
- oleju W przekładni jest za mało, myślę, że połowa z tego co powinno być, bo przy renomontach dużo się ulalo, a na olej już pieniędzy brakło haha
- regulator napięcia naprawił mi stacyjke oraz światła z tylu, ale jak był na tych dużych obrotach i dodałem mu gazu to diodty na liczniku robiły dyskotekę.
Co go może boleć, że nie da się go wyregulowac?