Witam Wszystkich forumowiczów. Jestem nowy na tutejszym forum i chciałbym podzielić się z Wami moim problemem a co za tym idzie mam również nadzieję że uda Nam się wspólnie rozwiązać mój problem. Przejdę od razu do rzeczy. Mam Yamaszkę Jog 50 R z roku 2006.Po zakupie motor jednym słowem rakieta.Strasznie był czuły na gaz i zrywny,co mnie bardzo cieszyło

. Pewnego dnia stało się coś strasznego,a mianowicie jechałem sobie na niskich obrotach drogą,wyjechałem na ulice i chcę mu dać gaz a tu nagle uuuuu skuter przygasa.Ja zdziwiony nie wiem co się dzieje. Pomyślałem sobie może się gdzieś przytkał bo nie mógł nawet ruszyć z miejsca. Postawiłem go na stopki i full. Z początku go muliło ale potem go chyba przedarło bo już jakoś zaczął jechać. Gdy dojechałem do domu to od razu wyczyściłem gaźnik,kranik,sprawdziłem dyszę,wymieniłem świecę oraz przeczyściłem filtr.Dalej to samo.Zauważyłem gdy skuter jest na ssaniu to idzie znacznie lepiej niż bez ssania oraz zauważyłem że wyświetlacz paliwa i km przestał całkiem działać bo jest tak jak by wyłączony.Bardzo proszę kogoś o poradę bo na prawdę zaczynam się już denerwować.PS zastanawiałem się czy tłok się nie uszkodził.Pozdrawiam serdecznie Krystek

Edit: Już wiem dlaczego skuter dławiło. Wężyki sobie przygniotłem.....
Edit2:Czy to że się wymieniłem z kolegą sprzęgłami o dzwonami może mieć wpływ na to że mam taki słaby start z miejsca? Bo jakoś jego skuter dostał buta- Co mnie bardzo dziwi. Pozdrawiam
