Witajcie,
Mam dziwny problem z moim CPI Faspider F8.
W poniedziałek jechałem do pracy i jakoś 8km od domu zgasł podczas jazdy ale nie zdążyłem się zatrzymać i zaskoczył, dalej pojechał jakieś 10m i znów zgasł. tym razem na dobre.
Dopchałem go na poboczna uliczkę, próbowałem go odpalić ale bez skutku.
Stał tam około 10h gdy ja bylem w robocie. Po tym czasie próbowałem go odpalić ale znów nic, kręciłem, kopałem i dupa. Nie mógł zaskoczyć i jedyne co mi zostało to zapchać go do domu. Zostawiłem go na noc pod domem i z rana chciałem zabrać się do przeczyszczenia gaźnika z myślą ze paliwa nie dostaje.
Przekręciłem zapłon i jakoś odruchowo kopnąłem, i skubaniec za pierwszym razem odpalił!
Chodził jak zawsze, przejechałem się kawałek i gitara.
Przeczyściłem gaziola tak czy inaczej i znów odpalił za pierwszym razem.
Pojeździłem jakoś 45 minut do godziny i nie zauważyłem żadnych zmian, chodził elegancko.
Następnego dnia o 22 jechałem do kumpla i po okolu 2km zdechł identycznie jak wcześniej.
Kopałem, kręciłem i nic.
Zostawiłem go na noc na stacji paliw ponieważ było zimno i nie chciało mi się go pchać.
Przyszedłem na następny dzień i znów na jednego kopa odpalił
Co może być przyczyną takiego zachowania
Gaźnik czyszczony.
Świeca ma około 3000 km
Filtr powietrza czysty bo nowy ( około 2000 km)
na budziku 9200 km
BTW. jakie napięcie powinno być na kablach ładujących aku?
Ponieważ U mnie teraz jest od 0.04 do 0.09
Lewa
Eme
