Witam, Jakiś czas po małym wypadku (lekko się przejechał po prawym boku, oprócz plastików nic nie było uszkodzone) skuter stracił moc i nie jechał tyle co przed. Długo się z tatą męczyliśmy, aż w końcu zrezygnowaliśmy i pojechaliśmy z nim do mechanika.
Zrobił go tak, że ma petardę praktycznie od zera do 70 bo taki jest teraz jego v-max (wcześniej było 90km/h ze słabym przyspieszeniem).
No ale gdyby było tak różowo to bym tutaj nie pisał prawda? Jak jechałem od mechanika do domu (ok. 5-6km) to było wszystko ok, a wczoraj chciałem sobie wyjechać z domu i lipa. Po kilometrze mi zgasł i nie chciał odpalić, więc dopchałem z powrotem do domu i spróbowałem za godzinę. Odpalił. Parę godzin później postanowiłem się przejechać nim do miasta, bo ma być sprzedawany, więc nie mogę tego tak zostawić.
Przejechałem całą drogę z prędkością 50-55km/h, bo jak trochę dalej przekręcałem manetkę już czułem, że zaczyna się dusić.
Pytanie, co z nim jest nie tak? Co może być przyczyną?
|