Taka sytuacja - jechałem jakiś czas z maksymalną prędkością - jakieś 3-4km. Gorąco więc...za chwilę zaczął mi mrugać wskaźnik temperatury płynu chłodzącego, skala na maksa wypełniona kwadracikami
Zjeżdżam za chwilę na pobocze, patrzę pod spód a tu mi wycieka płyn chłodniczy. Myślę "ładne kwiatki, jak teraz wrócę"? Chwilę odczekałem, dolałem na spokojnie wody, odpaliłem i jadę. Podjechałem na stację dokupić wodę, zalałem do pełna i w drogę. Temperatura spadła do stanu normalnego i przez kolejne 20 kilometrów jazdy z różnymi prędkościami do 120 km/h nic się nie działo.
Nie wiem, wygląda że jest wszystko ok, ale zastanawia mnie co się stało, że uciekł mi płyn? Gdzieś na przewodach nieszczelność jakaś i ciśnienie spowodowało wyciek czy jak? W czasie powrotu płynu (wody) mi nie ubyło. Na wolnych obrotach jak postał w garażu to słychać, że wiatrak się załącza i wyłącza ale silnik się bardziej chyba grzeje niż w czasie jazdy (w czasie jazdy dochodzi jeszcze chłodzenie powietrzem). Termostat?
Macie jakieś pomysły, sugestie?
Moto to Grand Dink 250
(a tak w ogóle witam wszystkich
)
(Jakbym w złym dziale umieścił to proszę o przeniesienie)