Ja naprawiałem wszystko własnoręcznie. Wszystko co było w kawałkach kleiłem lutownicą, a ubytki dorabiałem z kawałków odpowiedniego plastiku (coś jakby ABS). Potem szpachlówka (najlepiej od razu wykańczająca bo pęknięcia zazwyczaj są małe. Jak coć większego to może być szpachla z włóknem szklanym tyle że na nią i tak potem trzeba wykańczającą gdyż samą w sobie jest ciężko wyszlifować do "idealnej" płaskości. Dokładność i jakoś naprawy zależy tylko od cierpliwości działającego. Ja robiłem to na średnio choć niektóre części wyszły na prawdę zacnie. Zero znaków nawet sporych ubytków.
A jeśli ma się kasę i jest się leniem (
) to można oddać to do jakiegoś warsztatu.
Choć im dłużej żyję tym częściej wydaje mi się, że lepiej zrobić coś samemu, nauczyć się i mieć z tego satysfakcję... Bo często daje to nad wyraz zadowalający efekt.
Przykłady własnoręcznych działań są w linku mojego opisu. Jeśli taka jakość wykończenia jest satysfakcjonująca to do roboty! ;)
piotrek997
