Witam. Wczoraj pojechałem do kolegi oddalonego odemnie o 8 km moja vivka. Przez droge wszystko było ok. Zajechałem do niego i dałem mu sie przejechać. I pojechał na polną droge "dziury" i tam mu wstawił w gaźnik. Ledwno co dojechał i skuter nie miał mocy. Postawiłem go na nóżkach i gaz do konca wszystko ok, wsiadam gaz a on ruszył <miałem gaz do końca> a on zaczoł tak buczec i mi zgasł. I tak w kółko. Po chwili jak ostygł wszystko było ok. Wracałem od niego na poczatku bylo wszystko normalnie pozniej brakowało mu mocy do 35 jechał normalnie a przy 40 km/h miał problem. Stanołem zgasiłem odpaliłem ponownie było dobrze jakies 100 metrów i znowu powtórka z rozrywki, muł jak "szarpałem" manetka z gazem to dało sie ujechac ale max 35 km/h. Dziś rano zmniejszyłem mu obroty pojechałem na próbe i na zimnym było ok a na ciepłym to samo:) I mam pytanie co mam zrobic żeby chodził normalnie?.
Dodam ze we wakacje spadła mi iglica zrobiłęm i wszystko było ok do wczoraj:)
Przebieg 23000 km
V-max - okolo 60 km/h
Prosze o szybką odp:) Pozdrawiam:)