|
Odświeżam!! Dnia 18.09.2011r był wypadek, w którym ucierpiałem zarówno ja jak i apka... Wypadek był nie z mojej winy... Już tłumaczę jak to się wydarzyło. Tego dnia odbywało się "Święto Pieczonego Ziemniaka" i gdy wracałem apką z święta (od strony Kuc), pewien Pan z miejscowości Jabłonowo Maćkowięta wymusił na mnie pierwszeństwo. Jechałem z prędkością niecałych 50km/h i z parkingu tyłem wycofał samochód... Był to stary polonez... Byłem w odległości niecałych 20m pierwsze co zrobiłem to zrzuciłem z 3 na 1 a facet gwałtownie przyśpieszył. Wychyliłem się na przeciwny pas, lecz niestety z tamtej strony jechał samochód więc gwałtownie zacząłem hamować żeby się nie zderzyć z którym kolwiek pojazdem. Skutek był tego taki, że wyleciałem z apki, apka leciała szlifem ja za nią. Apka obróciła się o 180 stopni i wbiła się ogonem facetowi w hak. Facet nie zwarzając na ten fak ciągnął ją tak przez kilka metrów dopóki apką się nie wyrwała... Na haku dale był wyrwany ogon. Ja jak tylko się podniosłem to w szoku biegłem za facetem, bo najwidoczniej chciał uciec z miejsca zdarzenia. Kiedy tej Pan się zatrzymał mówił, że to moja wina, że on już dawno był w ruchu. Kilka metrów za mną jechał mój brat na Yahama YZF-125 i wszystko widział. Po wypadku kobieta (żona kierowcy) krzyczała "Zabierzcie go do domu i przemyjcie mu rany!" Ja w szoku poszedłem po kask, który położyłem jakiemuś starszemu facetowi na mase a gdy go wcześniej tam kładłem to krzyczał "Widziałem! Widziałem jak Ci wyjechał! Nie uszkodziłeś mi tylko samochodu?" Ja odpowiedziałem, że nie, a niestety nie znałem tego faceta bo jak się później okazało był by dobrym świadkiem który wszystko widział tak jak było. Jak wziąłem kask nadjechała moja siostra cioteczna i gdy zobaczyła jak bardzo jestem poobdzierany wsadziła mnie do samochodu i pojechała ze mną do domu, żeby wszystko opatrzyć. Ten Pan z którym była owa kolizja nic sie nie pytał. Nawet nie zapytał się jak się czuje, jak się nazywam i ile mam lat. Mój brat też był w szoku i podniósł apke włożył jako tako ogon i odpalił ją. W między czasie Pan z którym miałem kolizję odjechał, a miał tam czekać z moim bratem. Mój brat widząc jak ten Pan odjeżdża odpalił apke i próbował za nim jechać, lecz w aprili był przecięty kabelek jakiś z tyłu i gasła po chwili. Gdy dopchał apke do domu (nie było daleko ok 300m) powiedział, że ten facet odjechał z miejsca zdarzenia. W tym momencie moi rodzice dotarli już do domu i słysząc moje i mojego brata zeznania wsiedli w samochód i pojechali do tego faceta (wiem kto to był, ponieważ jego córka chodzi ze mną do klasy). Gdy dojechali na miejsce facet wyszedł z garażu i zaczął się śmiać w oczy mojemu ojcu. Mój ojciec powiedział mu co o nim myślał i powiedział jak ja wyglądam i w jakim jestem stanie. Facet wypierał się, że to nie jego wina, lecz ślady na asfalcie wskazywały na coś innego. W tym momencie moja mama zadzwoniła po policję. Po 30 minutach dotarli na miejsce i gdy tylko się zapytali kto uczestniczył w kolizji to stwierdzili tak "Aaa, to pewnie wina motorowerzysty". Na miejsce do Jabłonowa dotarł kolejny świadek (dobry kolega tego faceta z którym miałem wypadek). Na miejscu mówił, że on widział jak ja się przewracam, a gdy się moja mama zapytała dlaczego mój syn się wywrócił to odparł "Pewnie za szybko jechał". Moja mama zadała mu takie pytanie "A co ? Pan ma radar w oczach, że może stwierdzić, że syn za szybko jechał??" Moja mama kazała również zbadać tego pana z którym miałem kolizję na trzeźwość ponieważ wyglądał na nietrzeźwego. Pan policjant poszedł z nim do garażu i jak mogę się tylko domyślać zbadał go na trzeźwość bądź sam "Dmuchnął". Następnie przyjechali do mnie zobaczyć apke sprawdzić dokumentu i mnie zbadać na trzeźwość. Policja nawet mnie nie zapytała o zeznania tylko się zapytali a gdy ja odpowiedziałem, że "Pan cofał samochodem na drogę publiczną i ja zacząłem hamować na wszelki sposób żeby nie uderzyć w niego podziękował i wyszedł". Gdy pojechali na miejsce zdarzenia (mnie nie było bo byłem bardzo obolały i ciężko mi było nawet chodzić) zapytali Pana skąd Pan wyjeżdżał był bardzo nie zdecydowany, lecz wskazał prawdziwe miejsce. Gdy mojego brata zapytali gdzie ja się wywróciłem brat patrząc na ślady na ulicy pokazał to miejsce a Pan od razu powiedział że jednak stąd nie wyjeżdżał tylko trochę dalej. Policja powiedziała takie zdanie "My nie możemy teraz odpowiedzieć kto był sprawcą, rozstrzygną to biegli na komendzie". Wsiedli do auta i po chwili odjechali. Wieczorem poczułem się gorzej bardzo bolało mnie brzucho. Rodzice zawieźli mnie na pogotowie. Następnego dnia mama przyjechała do mnie rano a następnie pojechała na Policję żeby powiedzieć, że synowi przypomniało się że był taki pan któremu kładł kask na masce i mówił, że mu ten pan wyjechał. Panowie policjanci byli bardzo zakłopotani bo takiego zdarzenia wczoraj nie odnotowali. Moja mama w tym momencie poszła do komendanta a on wyjął notatkę w której było napisane "Wina motorowerzysty, ponieważ samochód był w ruchu 100m przed motocyklem" . Moja mama była oburzona i zapytała się "To jakim sposobem motocykl się przekręcił i wbił się w hak u tego Pana?". Pan komendant milczał i dopisał obok do notatki "Proszę się tym bardzo dokładnie zająć". Po przesłuchaniu świadków na komendzie ten pan który jechał z na przeciwka dobry kolega tego Pana zeznał że widział jak chłopak za szybko jechał i wypadł z motocykla. Naglę go olśniło? Jestem bardzo urażony do Panów Policjantów z Nidzicy... Jutro zrobię zdjęcia co do malowania w apce jest.
PIERW ZAPOZNAJ SIĘ Z TEKSTEM POWYŻEJ ZANIM COŚ NAPISZESZ!
_________________ Aprilia Sr >>> Yamaha Aerox 70 >>> Aprilia Rs 125 
Apka  http://forum.mieloch.pl/viewtopic.php?p=1266645#1266645
|
mikoss123
