Witam wszystkich, mam problem z kymco s9. Nie odpala...
Zacznę od początku dnia co robiłem, rano pojechałem na myjnię to co się kerszerem myje. Skończyłem myć no i nie odpala, pomęczyłem się 10min no i odpalił. Po tem jeździłem cały dzień na zlocie byłem i wgl, koło 100km zrobiłem. No i wracam do domu wczoraj chciałem sobie podpiąć audio no i sprawdzałem czy działa no i odpalałem skuter tak z 6-8razy odpalałem i gasiłem. No a teraz nie chce wgl odpalić, kręci , kręci tak jak by go już łapało i gaśnie. Czy to może być świeca? Bo mam problem że nie mogę jej odkręcić bo tak się zassała, więc muszę podjechać do kogoś kto mi odkręci.Ale na razie chce znać waszą opinie co to może być itp.
Czekam na odp, dzięki:))

pewnie ci nie wysechl do konca i masz przebicia ;xx no najpierw trzeba byc madrym zeby kerszerem myc silnik i zalac caly silnik trudno pow. co jesxt przyczyna ;d

Ja myje "karszerem" i jest ok Nic nie zalewa A myje wszędzie ..

_________________

Ja gdy umyje karcherem to przez 15 min gdy odpale to po 2 sek gasnie, musi posatac i pozniej jak gdzies jade to go musze popchac zeby ruszyl . Zalalo Ci kable

Myje carsherem od poczatku gdy dostałem skuter, i trzeba tlyko uwazac na gaznik żeby nie dostała sie do niego woda, a tak to noramlnie .

W lewym plastiku pod siedzeniem masz przyczepione mały czarny plastik do którego jest połączona rurka od filtra,
dostanie sie tam wody mogło spowodować problem z odpaleniem.

Teoretycznie jeżeli nie ruszałeś nic,
nie mogło sie stać (nie patrząc na cylek)
Zacznij szukać przyczyny od świecy