Witam to mój pierwszy post dlatego proszę o wyrozumiałość.
Pisze ponieważ mam taki problem z Aprilia Leonardo 125 :
Pewnego dnia postanowiłem wyruszyć i ponagrywać filmików z jazdy, dlatego odpaliłem i w drogę. Po skończonej jeżdzie odstawiłem do garażu dodam, że nic dziwnego nie zauważyłem i nie usłyszałem. Na drugi dzień postanowiłem znów wyruszyć i poszedłem rozgrzać sprzed jednak po odpaleniu usłyszałem straszny stukot wręcz walenie z silnika. Postanowiłóem rozebraz do zaworó i ustawić je bo myślałem ze to zawory. Ustawiłem szczelinomierzem i odpaliłem jednak nadal waliło.
Jednak gdy dałem więcej gazu nie chciała wejść na obroty. Ponownie odkreciłem i zauważyłem ze od popychacza od ssących jest jedna głowka ułamana. Założyłem inny popychacz jednak pochodził on z głowicy od 150ccm i cos dziwnie pasował. Nie wiem czy rozrząd zle ustawiłem czy cos się stało ale skrzywiło zawór ssacy jeden. Kupiłem cała kompletna głowice i założyłem rozrząd ustawiłem dobrze na 100%. Po odpaleniu strasznie waliło tak jak przed wszystkim tym na samym początku przed rozbieraniem . Wraz z wjekszeniem obrotów stukot narastał pomyślałem ze to napinacz bo łańcuszek tak jakby lużny trochę (słabo napięty) podłożyłem pod sprezyne od napinacza trochę podkładek i na małych obrotach przestało sztukac. Jednak na większych cos tak dziwnie słychać stamtąd taki niemiły dziwek . Dodam ze na małych obrotach pali się kontrolka oleju tylko nie wiem czy może filtr zapchany bo stała tyle czy może oleju mało . Wykluczyłem na starcie wał bo jeżeli wał to by na obroty się nie wkręcała a łapie obroty maksymalne. Pomóżcie proszę bo już 3 miesiące stoje a wakacje zapasem .Jak ktoś pomoze to jak się spotkamu na drodze to stawiam dobrego browara .