Witajcie Mam tę Hondę od nie dawna, kupiłem ją miesiąc temu i jeździłem codziennie nią do pracy oraz sporo rekreacyjnie, deszcze nie deszcze, zimno, ciepło paliła na dotyk i jechała. Ostatnio zatankowałem po korek podjechałem ze stacji 8km do sklepu, z pod sklepu do domu w odległości 1km za każdym razem paliła bez problemu, wszedłem do domu na momencik bo zapomniałem telefonu i już z pod domu nie wyjechała, kręci jak szalona ale nie zapala. Iskra jest aczkolwiek trochę mała, chociaż mogę się mylić nie widziałem nigdzie indziej jak powinna wyglądać iska w świecy aczkolwiek jest cieniutka, nie wiem czy taka powinna być, na świecy było pełno nagaru i miała przerwę ponad 2mm, podjechałem do sklepu kupiłem nową świecę i dalej nie odpala, paliwo dostaję, jak wykręcam świece po kilku krotnej próbie odpalenia i gwint był lekko mokry. Na popych odpala bez problemu aczkolwiek czasem zgaśnie na wolnych obrotach i tutaj najdziwniejsza sprawa, obrotomierz stoi w miejscu na wolnych obrotach, ciągle pokazuję 0, po przekręceniu manetką wskazówka obrotomierza skacze agresywnie po zegarze tak do 5tyś a następnie 0. Co może być winowajcą ? Dodam że jeszcze przeleciałem wszystkie kostki i styki, wyczyściłem oraz popsikałem Bernerem do styków, akumulator oczywiście naładowany w pełni, po odpaleniu jest ładowanie, zgaduję ze jest po prostu jak obroty rosną światła świecą mocniej. Nie mam już pomysłów przez cała drogę ze stacji do sklepu itd. motocykl jeździł normalnie, nie stracił mocy nie zachowywał się dziwnie, wskaźnik temperatury doszedł do połowy. Pozdrawiam i liczę na jakąś pomoc. A nie chce kupować różnych części na daremne.
|