Witam mam do was duze pytanie ze tak to ujmę. Opisze cala sytuacje moze zaczne od tego
W Srode o 16 wyciagam skuter, odpalam go jak zawsze od 2 miesiecy na kopke, patrze a tu do okola "gwinta" czy tego gdzie jest kopka przypieta pekniecie ;o, rozrusznik nie dziala gdyz mam rozladowany akumlator, zadzwonilem po kolege, podpielismy dzialajacy akulator, wiszaca kopke ustawilismy w pozycj poziomej (jak jest normalnie, jest w owej pozycji ), krecimy rozrusznikiem i kopka z pozycji poziomej spada w dol od sily rozrusznika na pozycje pionowa. Pojechalem z kolega do serwisu powiedzieli zebym go przypchal oni zobacza co da sie zrobic. Wrocilem do domu dalem tacie akumlator od skutera zeby go naladowal.
Dzien 2. Rano podpinam akumlator, podpialem patrze, licznik (elektroniczny) swieci wiec wylaczam i pcham go do serwisu mowi mechanikowi (skuter mam jezscze na gwarancji) czy nie daloby sie kopki wyjac, palic go na rozrusznik, a dziure w przekladni zakleic, i tak czekac az beda czesci. Zgodzil sie, poszlem do szkoły.
Wracam ze szkoly, ide do serwisu dali mi kluczyk dziura zaklejona kopka wyjeta, skuter nie kreci sie na rozruszniku, zawolalem mechanika, okazalo sie ze akumlator zle podpiety, przepieli akumlator, kreci rozrusznik, ale nie chwyta go.
I tutaj moje pytanie, czy mogl sie spalic moduł? Czy moze podczas pchania rozladowal sie tylko akumlator? Cos innego moglo sie stac?
Ostatnio zmieniony 28 paź 2010, 19:17 przez RioX, łącznie zmieniany 1 raz
|