Cześć koledzy, kilka dni temu po intensywnej jeździe Jogurtem coś mocno zaczęło hałasować w okolicy silnika od strony wariatora, tym głośniej im wyższe obroty. Najpierw myślałem, że to wariator jest winowajcą, jakaś rozleciana rolka etc, ale podążając drogą eliminacji zdemontowałem pasek, wariator, sprzęgło jednokierunkowe rozrusznika, koło zębate rozrusznika, tak, że został praktycznie sam przeciwtalerz i tuleje, ale po odpaleniu dźwięk nadal występuje. Jest to dźwięk szczękającego metalu o metal, trochę jakby zatrzymująca się szlifierka kątowa.
Podczas ruszania wałem przy zgaszonym silniku też wyraźnie słychać stukanie, ale nie wiem czy jest związane z tym dźwiękiem, który występuje podczas pracy. Próbowałem ruszać wałem góra dół i nie wyczułem żadnego luzu, ale do sprawdzenia luzu na łożysku chyba musiałbym odkręcić magneto?
Czy to ewidentnie objaw zajechanego łożyska na wale czy jest jeszcze coś innego co mógłbym sprawdzić? Znajomy mechanik skuterowy powiedział mi, że uszkodzone łożysko na wale raczej powinno mocno szumieć, ale może przy sportowym wydechu i stożku mogłem przegapić etap szumienia?
Tutaj zamieszczam filmik z pracy skutera oraz ruszania wałem:
https://www.youtube.com/watch?v=5Sv1-xT9tiEGwoli uzupełnienia: skuterem zrobiłem jakieś 50kkm i nigdy nie robiłem nic w silniku + kupiłem go gdy na blacie miał już 20kkm, więc wszystko co w środku może mieć już ponad 70kkm przebiegu, stąd też się zastanawiam ile żyją łożyska?