Wczoraj kupiłem DT 50r 2004 i pieknie chodzila swietna kompresja i super wchodzila na obroty ale jak wracalem to kolega mowil ze czasem bylo czuc przes chwile jakby nie mogla wejsc na obroty, ja jeszcze po tym zrobilem 20km i wszystko pieknie chodzilo. Dzis rano odpalilem i na 3 kilometrze jazdy zgasla przy zwalnianiu, probowalem odpalic ale za nic w swiecie nie chciala, byly objawy jakby nie bylo iskry. pozniej przyjechalem z tatą po nią i zaczelismy sie za to brac, iskra była ale z gaznika lalo sie paliwo ze wszystkich stron, jak zaczelismy kopac to paliwo zaczelo wytryskiwac z miejsca gdzie ma byc swieca, z motoru zeszlo 3 litry paliwa. Kranik ktory powinien byc podcisnieniowy wygląda jak powinien ale nie ma czujnika ilosci paliwa bo poprzedni wlasciciel sie tego pozbyl oraz nie ma rurki od podcisnienia, z drugiej strony sa tylko dwie male dziurki w kraniku, w dodatku z gaznika jedna rurka nie jest do niczego podpieta i zwyczajnie zaslepiona srubka. czy kranik jest winowajcą? po wyciagnieciu wezyka z kranika paliwo zaczelo sie lać ciągle. Czy paliwo moglo wejsc do silnika? dodam ze kolanko wydechu przed samym dyfuzorem tez jest mokre w paliwie ale nie wiem czy paliwo weszlo do kanalu wydechowego czy wylalo sie z zewnatrz