Miałem chińczyka NOWEGO - jeździł, zepsuł się, jeździł i jeździł jakoś tam. Osiągi miał nawet fajne w porównaniu do innych skuterków.
Kupiłem potem markowca starego i używanego - całkiem inna charakterystyka, inne uczucie, inne plastiki.
W ogóle odniosłem wrażenie, że chiński jednoślad był taki płytki, cienki, inne ruchy manetką, plastiki tandetne (zaczepy szczególnie), natomiast na markowcu czułem się tak elastycznie, dynamicznie i jakoś tak bezpieczniej.
W markowcu jak i w chińczyku grzebało się, chociaż jakbym kupił nówkę markowca to może by tak nie trzeba było grzebać oprócz tuningów. Ja miałem staroć, natomiast koledzy mieli szczęście kupić nowe markowe jednoślady z salonu. Przez długie lata, zanim zaczęli bawić się w tyning tylko lali paliwo i uzupełniali olej do dozownika - wszystko.
Na chwilę obecną nie ważne co, skąd, za ile - wykluczam wszystkie 2T na co dzień, nie mam już nerwów na to
